Wernisaż w BWA Awangrad 17.04( czwartek) godz 18.00 Pomidor jest dość specyficznym rodzajem gry, która polega na bezustannej i bardzo poważnej próbie komunikacji, gry, w której tak naprawdę nie ma wygranych.
Malarstwo jest taką właśnie próbą komunikacji. Ten kto się roześmieje wypada z art worldu i nie bierze udziału w grze. Grze pozorów, tajemniczych hierarchii, grze w której, z zupełnie niejasnych powodów, często podpis jest cenniejszy od dzieła. A przecież, dla postronnego obserwatora nie jest jasne dlaczego dwa obiekty praktycznie wyglądające tak samo, drastycznie różnią się ceną i znaczeniem. Anna Mierzejewska pokazuje na wystawie dwa cykle obrazów. Pierwsze przedstawiają namalowane zamaszyście i bardzo ekspresyjnie krzaki pomidorów, które tworzą finezyjne ornamenty. Finezji dodaje również fakt, że te zamaszyście rzucone linie i plamy, spoczywają nie na tradycyjnym płótnie ale na różnokolorowych, delikatnych aksamitach, stylonach i innych tego typu tkaninach. Jest to jednak nie tylko ozdobny ornament ale też próba odpowiedzi na dość częste ale irytujące pytanie – Co obraz przedstawia ? i co artysta chciał przez to powiedzieć? Dla osób, którym odpowiedź „pomidor” jednak nie wystarcza, mam wyjaśnienie, że malarstwo jest wartością samą w sobie i nie tylko nie ma znaczenia co obraz przedstawia ale, że od początku dziejów, artyści malując obrazy mówią przez nie na ten sam odwieczny temat. Inne obrazy, malowane na równie niekonwencjonalnych ale eleganckich podłożach, to po prostu litery układające się w nazwisko artystki. Ta naiwna pozornie ale jednak bardzo ironiczna próba wylansowania własnego nazwiska jest jednocześnie bardzo śmiała kolorystycznie. Tła i litery układają się w bardzo efektowne zestawienia i mogłyby wspaniale rozświetlić niejedno wnętrze. Zachodzi jednak pytanie: czy ktoś chciałby ozdabiać przestrzeń doń należącą cudzym nazwiskiem? No chyba, że jest to nazwisko bardzo znane albo tak dobrze rokujące jak Mierzejewskiej. tekst: Paweł Jarodzki