Polska. Kraj obrazy
MiserArt – strefa kreatywna w labiryncie wykluczenia
ul. Cybulskiego 35a
Wrocław
Wielkie banery zasłaniające budynki, te mniejsze również, wjazdy do miast obstawione reklamami wszystkiego, czego tylko możesz zapragnąć, supermarkety wciśnięte gdziekolwiek się tylko uda, nie zważając na krajobraz dookoła, oczywiście koniecznie oblepione najnowszymi promocjami na pierś z kurczaka, krakowską na kilogramy czy sześciopak piwa.
Przy tym niedbale zaprojektowane reklamy i szyldy, zupełnie nie korespondujące z architekturą czy otoczeniem, walczą o uwagę przechodnia, czasem naprawdę rozpaczliwie wołając „no kup tą kiełbasę!", „MEGARABAT". Jest w nich charakterystyczny dla krajów bloku wschodniego brak spójności i niedbałość, z jaką tworzone są elementy graficzne w infrastrukturze miast. Do tej wyliczanki można dołączyć stare, pół-zerwane lub wyblakłe banery pozostawione na pastwę losu, stelaże i mocowania na reklamy na każdym pustym kawałku ściany, ziemi czy płotu, które nierzadko pozostają niezaaranżowane i reklamują same siebie, prosząc tylko, żeby ktoś coś na nich ogłosił. Reklamy na całe budynki oraz gimnastyczne uniki przedsiębiorców przed uchwałą krajobrazową, mieszanka stylów architektonicznych oraz kreatywne przebudowy hoteli, klubów nocnych, domów czy garaży, odwołania do antyku, poprzekładane na zmianę tropikalnymi palmami, Kebabami i snem o Zachodzie. Gdzie indziej trawa zawsze bardziej zielona, nie ważne czy na Zachód czy na Wschód, byle nie za blisko. Czy jesteśmy już w stanie zaobserwować jak poniosła nas transformacja lat 90', a potem lata 2000 i nowe technologie połączone z kompleksem szarej Polski Ludowej?
"Polska. Kraj obrazy" to wystawa dyplomowa, która składa się z części projektowej i artystycznej. Książka o tej samej nazwie to konceptualny album o chaosie wizualnym na ulicach Polski. Za pomocą autorskich fotografii poruszam kwestie społeczne i kulturowe w odniesieniu do obecnego stanu kraju. Druga część wystawy to cykl grafik wykonanych w technice sitodruku. Zdjęcia reklam potraktowane w nim zostały jako surowiec artystyczny, a proces twórczy był dysocjacją od tragicznego stanu polskich ulic.