No fears

WHOISPOLA
Hallera 6
Warszawa
Kiedy otchłań patrzy na ciebie, wcale nie ma pewności, że to ty zacząłeś całą tę hecę – prace Irminy Rusickiej i Kaspra Lecnima na wystawie NO FEARS.
To jasne, że w sprawie gapienia się na otchłań Nietzschemu wcale nie chodziło o pierwszeństwo. Ale w tym wzajemnym podglądaniu otchłań może być wszystkim tym, co znajduje się na zewnątrz człowieka. Całe to zewnętrze – inni ludzie i ciekawe czasy – jest na tyle ważne, aby móc stać się niemałą częścią powstającej sztuki. Tak chwyta się Zeitgeist, a tak Zeitgeist zadamawia się w rzeczach i osobach, podrzucając nowe lęki i najciekawsze dla nich kształty.
O, kształty – a jak i one, to i ciała. Weźmy na przykład spielbergowskie Szczęki – gdzie rekiny mają apetyt na to, aby pożreć miasto; albo hitchcockowskie Ptaki, bo na podobny pomysł wpadają tam ptaki. Albo The Black Hole Charlesa Burnsa, z tajemniczą chorobą weneryczną, która zniekształca ciała okolicznych dzieciaków. To są fantastyczne kształty. Cały urok w tym, że nie da się żadnego z nich zredukować do jednej otchłani, jednego przestrachu – to nie jest po prostu AIDS, niesubordynowana natura, rozsierdzony kapitał. Tutaj coś, co wygląda jak rekin i kłapie zębatą paszczą wcale nie oznacza, że musi być tylko rekinem. Całe szczęście.
Na wystawie NO FEARS otchłań przyjmuje przede wszystkim kształty ciał i ciałopodobnych struktur, spalonych do kości, najfantazyjniej spęczniałych, zawilgoconych i ledwie rzucających cień. Ale żadne to drżące ciała. Nie ma rekinów, bo stare, dobre czasy skutecznego straszenia plażowiczów rekinem minęły. Dziś na hasło „rekin” na plaży pojawi się kolejka gapiów. W galerii sztuki, na wystawie z lękiem w tytule może się pojawić kolejka nie mniejsza; kolejka chętnych jeszcze raz podejrzeć otchłań i kolekcję jej kształtów.
tekst: Aleksy Wójtowicz
Artystki, artyści, osoby artystyczne: Adam Kozicki, Kasper Lecnim, Marianna Rodziewicz, Irmina Rusicka, Julia Woronowicz.