Kazimierz Pawlak, Projekt 4.0
Galeria Geppart ASP Wrocław
ul. Księcia Witolda 68/2
Centrum Sztuki Piekarnia
Jubileusz 40. lat pracy artystycznej i dydaktycznej oraz prezentacja monografii Podróżnik. O życiu i szkle Kazimierza Pawlaka napisanej przez Monikę Braun - 8 października o godz. 18:00 w galerii Geppart.
Coś z niemal niczego, rzeźba wyczarowana ze składników – zdawałoby się – pierwotnie nie mających ze sztuką nic wspólnego, kolor wydobyty z monochromatycznych bez mała substancji – tak pracuje Kazimierz Pawlak. Profesor Akademii, uczeń Zbigniewa Horbowego i Ludwika Kiczury, nauczyciel pokoleń artystów, sam artysta cierpliwy i uważny wobec tworzyw i ludzi. Laureat nagród i człowiek towarzyski w ciszy i samotności kształtujący szkło. Przez cztery dekady ze szklanych grysów i odłamków przemyślnie przekształcanych, z kawałków i fragmentów misternie łączonych, z nitek nizanych i zaplatanych z wytrwałością tkacza wyprowadza w światło swoje szklane obiekty. W światło, bo właściwie materia tutaj, to tylko kolor i ono – w lśnieniach, załamaniach, migotliwości. Projekt 4.0 pokazuje te najsubtelniejsze z rzeźb, formowane z włókna szklanego, tkaniny z niego wykonanej i siatki z włókna technicznego używanego do prac ociepleniowych na elewacjach budynków, czyli tworzyw pozornie zupełnie do artystycznych celów nie przeznaczonych. A jednak… Cóż może sprawić wyobraźnia twórcy! Nadaje on powierzchniom obiektów różne faktury: od srebrzystej, lekko zgrzanej, do zielonkawej, szklanej nitki gubiącej pierwotną cechę użytego materiału. Jego kreacje mają wysmakowane, perłowe, chłodne barwy. Wykonane nowoczesnymi technikami przedmioty światło transformuje w zjawiska niemające wieku, czerpiące szlachetność z patyny czasu, a zarazem upodobnia do tiulów, batystów i koronek, tych wszystkich delikatnych i przeziernych tkanin, właściwych arystokratycznym ubiorom, uczynionych niejako po to, by nadawać alabastrowy odcień temu, co pod spodem. Przenika przez nie mleczna poświata, tak jakby rzeczywistość, którą próbują zamknąć te quasi-naczynia stała się oprzędem z włókna szklanego, przestrzenią symboliczną stworzoną przez artystę, „w której nigdy nie byliśmy, lecz która wydaje nam się od zawsze znana, jak gdyby była naszą wewnętrzną obcą krainą, utraconą i czasem na krótko odzyskiwaną”. Kokony, misy i wazy, jednak nie takie, których można użyć na stole. Można w nich za to gromadzić światło i marzenia.
MONOGRAFIA
Ta książka o artyście jest jak podróż, prowadzi przez zmieniające się czasy, kolejne przebudowy, burzenie albo niszczenie starego i zastępowanie go nowym. Tak w sensie fizycznym jak i tym innym, trudniejszym do uchwycenia. Składa się z kawałków jak krajobraz za oknem jadącego pociągu, tak jak ludzie ukazujący się i znikający w korytarzu wagonu, idący gdzieś dalej, widziani tylko przez chwilę. Bowiem „rzeczywistość, opisana, namalowana czy sfilmowana jest zupełnie inna niż ta dana nam bezpośrednio, […] im gładszy opis tym od niej dalej. Więc niech będą pomieszane ze sobą wycinki prasowe, ustępy z książek, osobiste wspomnienia, reminiscencje z dzieł przeczytanych”, niech podróż Kazimierza Pawlaka lepi się z fragmentów na podobieństwo jego rzeźb szklanych, w których łączy on, dopasowuje i klei różne elementy, jak karteczki i fiszki w jego archiwum, niech przypomina to, co bez zapisu w jego dziele i słowie popadłoby w niepamięć.