Przejdź do treści

Wystawa Marka Sienkiewicza, O zanikających Polskich Ogrodach

Fotorelacja
Opublikowano 26 sty 2024
and
Marek Sienkiewicz, O zanikających Polskich Ogrodach

Zapraszamy na fotorelację z wystawy Marka Sienkiewicza pt. O zanikających Polskich Ogrodach, która potrwa do 9 lutego w Galerii Centrum Kultury i Sztuki Wieża Ciśnień w Koninie.

Marek Sienkiewicz, O zanikających Polskich Ogrodach

Mądry człowiek podobny jest do wody,
Woda przynosi pożytek, nie wadząc nikomu
Lao-Tsy

Pana prawo to jest moje lewo
Agnieszka Osiecka

W ogrodzie wieloznaczności Dionizy Areopagita spotyka Gwido z Arezzo

Twórczość Marka Sienkiewicza jest spotkaniem rzeczywistości z wyobraźnią. Zdarzeniem pełnym wieloznaczności – zaczynając „od tego, co widoczne”, a nie/kończąc na tym, co pomieścić może symbol, znak i myślenie formą. To rzeczywistość wyobrażona, a czasem wyobrażenie realnego jest ramą modalną sztuki wrocławskiego rzeźbiarza, w której potencjalność znaczeń skutkuje pojemnością sensu.

Na wystawie „O zanikających Polskich Ogrodach” autor kontynuuje tropy sygnalizowane w ekspozycjach zatytułowanych „O zanikaniu Polskich Ogrodów”, „Z Różą”, „Domek dla każdego Polskiego Ptaka” i „Wobec”. Stara się połączyć je w całość, poszukując wspólnej przestrzeni między „naturą” i kulturą, wyrażonej symboliką ogrodu jako obszaru podporządkowanego kulturowym wzorom/determinizmom, który jest niestabilnym obszarem współistnienia tego, co kulturowe i „naturalne”. Ta naturalność wzięta w cudzysłowie, można napisać „nienaturalna natura” jest bowiem tylko inspiracją i w konsekwencji przetworzeniem materii prac twórcy. W zestawieniu z wrażliwością autora prac, kulturowym bagażem staje się czymś w rodzaju „rzeczywistości pośredniej” Marka Sienkiewicza. A jego konkretyzacje i wariacje przestrzenne interesująco bez względu na cykle wchodzą w relacje i tworzą wieloznaczną symfonię uściśleń, niedopowiedzeń. Wymagając od widza nie tyle szukania odpowiedzi a umiejętności chodzenia po linie skojarzeń i nieścisłości, by do końca nie ulec temu rozchwianiu między – by przypomnieć Cezanneowskie porównanie – „światem obrazu” a „obrazem świata”.

Kto wie, czy w takiej sytuacji nie byłoby najlepiej potraktować tej rzeczywistości jako stanu potencjalnego, przechodniego, płynnego, stawania się i znikania. Uchwycenia się doświadczenia twórczości, zamiast radykalnej Nietzscheańskiej interpretacji, z której ma wynikać „istnienie” interpretowanego. Instalacja „O zanikających Polskich Ogrodach” nieomal automatycznie prowadzić nas będzie w duchu metafory w kierunku ogrodu rozkoszy, ogrodu sztuki, kraj-obrazu (kulturowego), ogrodu jako miejsca pamięci, epidemii pamięci, melancholijnej retro topii, Proustowskiego „Poszukiwania straconego czasu”, Kantowskiego myśleniem o pięknie sztuki i natury, reprezentacji jakiegoś wyimka świata zamkniętego w wyobrażone ramy. Może tym polem jest nostalgia o kraj-obrazie mijającym, zamieszkiwanym przez historyczno-antropologiczne myślenie pejzażu kulturowego. Ogród taki staje się przestrzenią przez wspomnienia, wyobrażenia zarówno jednostkowe jak i społeczne, co dało by możliwość do pozaestetycznych doświadczeń. Ogród jako medium pamięci razem z nieuchwytnym zmieniającym się w zależności od miejsca genius loci staje się miejscem z walorem dodanym do wizualnego znaku z semiotycznym potencjałem. Księgą wyjścia własnej/wspólnej mitologii przeszłego czasu, rzeźbiarską wersją „Ręki Gwidona”.

Emblematycznym elementem tej instalacji jest Barszcz Sosnowskiego roślina, która jak zwróciły

uwagę Patrycja Sikora i Alicja Klimczak-Dobrzaniecka nawiązuje do historii pojawienia się chwastu na terenach Polski, z rejonów Kaukazu. Barszcz Sosnowskiego jako roślina inwazyjna, może symbolizować także tyranię polityczną. Symbolika kolorów białego i czerwonego to zdaniem artysty kolory ostrzegawcze, które są mantrą jego sztuki.

Jak zwraca uwagę autor na wystawie znajdą się też prace z cyklu „Wobec” w formie ram, barier, sztachet, obrazów skrzyniowych, tablic, blatów, służących do zapisu pamięci. Centralnym obiektem tego cyklu jest stół. Jego zdaniem kolejne warstwy nadpisywania wyobrażeń mogą zamazywać lub wypiętrzać inne treści i przestrzenie. Ich tektonika próbuje rozstrzygać wektory pisania. Na zewnątrz, od wewnątrz, wobec miejsca, wobec niewidocznego, wobec ludzi, na zawsze.

„Obraz świata” wrocławskiego autora jest bez wątpienia doświadczeniem symbolicznej wizualności, bez uwikłania w aktualny „totalitaryzm sztuki”: jak nowość albo atrakcyjna anomalia, które najczęściej ogniskują zainteresowanie widza i mediów. Można także uznać nie tylko na pierwszy rzut oka, że jest to sztuka unikająca tak pożądanej przez odbiorców elegancji. Nietrudno wyczuć można dystans do fluktuacji art worldu, estetyki piękna czy wzniosłości na rzecz skłonności do drugiego krytycznego modernizmu.

Marek Sienkiewicz często podkreśla wpływ Jana Berdyszaka i Leona Podsiadłego na jego postawę artystyczną i charakter prac. To między innymi zapewne stąd mediacja wielu poziomów sygnalizowanych w obszarach ogólnych i konkretnych, wymiarach uniwersalnym i indywidualnym, skutkująca nierozstrzygalną grą napięć refleksji, intuicji, uczuć i doświadczeń.

Rzeźbiarz z Wrocławia w ten sposób zostawia pytania w stanie płynnym niż zadowala się efektownymi gestykulacjami lub atrakcyjnymi odpowiedziami. Ta wytrwałość w nierozstrzygalności, zakorzenieniu w wątpliwościach, jawna deklaracja po stronie pytających niż wszystkowiedzących wiedzie odbiorców, jak i samego autora do jednostkowej i wspólnej niespełnionej pełni. Z nadzieją, że pojedyncze fragmenty w końcu nas doprowadzą do horyzontu archetypicznej całości a paradoksalne podzielenie to tylko chwilowy sens drogi do nieuchwytnej pełni. I tak każdy z tych zbiorów prac jest korektą w doświadczeniu szukania całości. Odbiorca ma okazję wziąć udział w pokonywaniu tych sprzeczności, wychylać się w stronę własnych wyobrażeń, pracy myśli, paradoksalnych zagadek i reformacji uwagi.

Robert Brzęcki

 

Pozostałe aktualności