Przejdź do treści

Wolności, do kuchni marsz!

Ogłoszenie
Opublikowano 12 gru 2015
Wolności, do kuchni marsz! - Agata Szuba

Inauguracyjna wystawa nowo powstałej galerii PHOTOZONA Dolnośląskiego Centrum Informacji Kulturalnej OkiS to fotoinstalacja Wolności, do kuchni marsz! autorstwa Agaty Szuby.

Kurator wystawy: Igor Wójcik.
Galeria PHOTOZONA,
Dolnośląskie Centrum Informacji Kulturalnej OKiS
Rynek-Ratusz 24 / PARTER

Wolność w kuchni
Na wielkoformatowej fotografii młoda kobieta (autorka instalacji, Agata Szuba) siedzi w kuchni w pozie syrenki warszawskiej, wszelako zamiast miecza ma kuchenny nóż, a zamiast tarczy główkę kapusty. Na podłodze i jeszcze w powietrzu opadające biało-czerwone konfetti, które wyfruwają z fotografii i wraz z dwoma szarymi stolikami w stylu i kolorze mebli kuchennych tworzą sztafaż przed obrazem. Fotografia wychodzi z siebie. Wszystkie te elementy związane są tytułem: Wolności, do kuchni marsz!

A więc ironia, prześmiewczość, szyderstwo. Symbol z polskiego panteonu narodowego, symbol bohaterskiej Warszawy - w kuchni, z nożem kuchennym i kapustą! Wolność, za którą wszystkie pokolenia Polaków od Mieszka I do Solidarności bohatersko walcząc, oddawały krew i życie, wyganiana jest rozkazem jak ostatni ciura, jak garkotłuk. Jednym słowem artystyczna prowokacja, jakich we współczesnej sztuce mnóstwo. Skandal wszelako w rodzaju soft i na tle innych często spotykanych prowokacji nawet kulturalny.

Powyższa narzucająca się jako pierwsza interpretacja polskiego tradycjonalisty po chwili pozyskuje nową perspektywę i wprowadza istotną korektę: to przecież młoda kobieta, autoironicznie upozowana na syrenkę zasiada w kuchni. Młoda kobieta walcząca od dwóch wieków o wolność i równość z męskim światem, buntująca się przeciwko kuchni, wraca do kuchni. Zamienia miecz i tarczę feministycznej walki na nóż kuchenny i kapustę. Wraca z manowców w domowe pielesze. Wraca tam, gdzie jej miejsce - szydzi tradycjonalista.

Ale jej miejsce jest już odmienione: ta kuchnia to nie tamta kuchnia. Ta kuchnia kuchni nie przypomina i trzeba się dobrze przyjrzeć, żeby zobaczyć, że to kuchnia. Jej miejsce to kuchnia nowoczesna, na pierwszym planie nie są garnki, lecz książki kucharskie (a może albumy ze sztuką), płyty z muzyką, głośniki. Młoda, wykształcona kobieta w nowoczesnej kuchni. Sama siebie z wolności wygnała ironicznym rozkazem: wracaj do domu, wracaj z libertyńskiego chaosu w miejsce uporządkowane modernizacją. I popatrzcie, jaką ma władczą minę. Czy znalazłby się ktoś, kto mógłby się tej twarzy suwerennej władczyni przeciwstawić?

Powrót córy marnotrawnej jest triumfalny, wybuchają konfetti, wirują w powietrzu i wybiegając z obrazu, ścielą się do naszych stóp w postaci biało-czerwonego dywanu, który przecież musi przywoływać nie tylko polskie, ale polsko-katolickie skojarzenia sypania płatków kwiatowych w procesjach… Intronizowana królowa kuchni - oto jak niepostrzeżenie zmieniamy narrację - może zejść z krzesła po tym dywanie w rzeczywistość, względnie my możemy wejść do tej nowoczesnej kuchni i stać się dworem tej syrenki z kapuścianym jabłkiem królewskim. Teraz bowiem już widzimy, że to nie tarcza syrenki, tylko kapusta królewska, globus cruciger, na którym przy bliższym wejrzeniu widzimy wygrawerowaną mocnymi pociągnięciami użyłowienia kapuścianych liści zwycięską Nike. A nad tym globusem, czyż nie widzimy krzyża? Jeśli nie widzimy, nic nie szkodzi. Jest tam na pewno jako potencja tradycji, której przecież nie zamierza przecinać berło kuchennego noża.

Dlaczego mielibyśmy jej służyć? Bo umie rozkazywać wolności. Kto opanował sprawczo taki paradoks, ma władzę rzeczywistą, bezdyskusyjną.

A więc wejdźmy do tej kuchni wraz z zapędzoną do niej wolnością. Zakosztujmy jej w kuchni. Może nam się nie przeje, jak niegdyś uświadomiona konieczność.

Podsumujmy. Inscenizacja Agaty Szuby jest teatrem mądrym i dowcipnym. Upozowanie wyposażone w konteksty jest niby proste, a przecież zobaczmy, jak mieni się mnogością paradoksalnych znaczeń. Prowadzi nas poprzez stereotypy (pozwolę sobie tu stwierdzić, że nie ma innych dróg myślowych, tylko przez stereotypy), a więc wiedzie nas Agata od rzekomego skandalu, który sama wywołuje, do rzeczywistego skandalu tradycjonalistycznej interpretacji skłonnej do niewczesnych oskarżeń. Wyzwolenie się z warszawskiej syrenki, z łączniczki i sanitariuszki, czy też z feministki nie przekreśla tych ról, tylko bierze je w nawias poznawczy. Upozowanie sprawdza powagę albo śmieszność pozy, ale przecież też się refleksyjnie uwewnętrznia.

Powrót do kuchni celebruje już kobieta rzeczywiście wyzwolona ze stereotypów wolności, które w istocie są przecież kolejnymi kajdanami. Paradoksalny atak na wolność rozkazem, by pomaszerowała do kuchni, okazuje się tym koniecznym zabiegiem, by wolność odzyskać w miejscu strategicznie bardzo ważnym: w punkcie żywienia, w centrum opieki nad życiem. Wolna Agata dopiero teraz może spełnić najwyższe zobowiązanie Polki: suwerennego i niczym nie przymuszonego królowania w nowoczesnym centrum podnoszenia kultury, także kultury żywienia.

Z tym mam jednak kłopot. Powątpiewam mianowicie, czy kapusta zechce stoczyć się z symbolu w bigos, albo jeszcze niżej - w zasmażaną. Ale to już jest inna historia.
Andrzej Więckowski

__________________________
foto: Stanisław Sielicki
zamieścił: Paweł Bielawny

Pozostałe aktualności