![](/sites/default/files/archiwum/images/19940227_0.jpg)
Wernisaż wystawy dyplomowej Lidii Wojtasik w czwartek 7 lipca o 19.00 w Galerii U
W dobie wszechobecnej cyfryzacji mediów pomagających nam zachować nasz wizerunek
na zawsze, albo przynajmniej do momentu, w którym zdecydujemy się go skasować, pojęcie
portret, jako zjawisko uwieczniające zdaje się nie mieć sensu. Ale czy na pewno?
Czy na początku XXI wieku, ta stara forma wyrazu ma jeszcze racje bytu?
Portret istnieje, przeniósł się jedynie na inny sposób rozważania. Stał się mniej osobisty,
a jeśli nadal taki jest to trudno go oddzielić od kontekstów kulturowo - tradycyjnych w
danym kręgu.
Moje portrety są czysto subiektywnym wyborem. Jeśli chodzi o formę jak i treści w nich
zawarte, stają w opozycji do uogólnienia przedstawień kobiet w mediach, jako kucharek lub
przedmiotów do produkowania przyjemności dla mężczyzn. Zakodowałam w nich szczegóły,
które pozostały mi w głowie po spotkaniu z modelką, jak również relacje miedzy nami.
Nimby, zarezerwowane dla przedstawień świętych, obecne prawie w każdej z prac, mają
podkreślać wyjątkowość namalowanych kobiet, odcinając się od wątków religijnych.
Temat dotyczący portretu jest następstwem mojej dwuletniej pracy na malarstwie.
Czemu kobiety? Pomyślałam, że znam je najlepiej, bo sama kobietą jestem. Z każdym następnym
obrazem, okazywało się, że nie znam ich w ogóle. Z każdym następnym obrazem, poznawałam je
bardziej. Gdzie tu logika? Nie ma jej. Temat kompletnie prozaiczny zamienił się w eksperyment, jak
uchwycić kobiecość. Czym ona jest? Czy portretowanie, pomoże mi ją znaleźć? Jaką rolę pełnią w
mojej głowie kobiety obok mnie? Jaką rolę, jako kobieta, pełnię ja?
Miało być rozwiązanie problemu, a narodziło się mnóstwo pytań. Na żadne z nich nie znalazłam
odpowiedzi.
Szukam.
Lidia Wojtasik
Galeria U
Ul. Jedności Narodowej / Wrocław/