Przejdź do treści

„Sekrety”

Ogłoszenie
Opublikowano 16 lis 2011

Galeria-pracownia Academia Nova zaprasza na wernisaż wystawy kolaży Anny Łowińskiej


Wernisaż odbędzie się 18 listopada o godza.18. Podczas wernisażu konkurs – niespodzianka, w którym nagrodą będzie jedna z prac artystki. Ekspozycja czynna do 3 grudnia.

Popularną formą salonowej zabawy w dziewiętnastowiecznej Europie był „papierowy teatr". Uczestniczące w niej osoby odgrywały w tekturowej, przestrzennej scenografii przy pomocy umocowanych na patyczkach figur znane dramaty, historie zaczerpnięte z literatury bądź samodzielnie wymyślone. Nawiązaniem do tego rodzaju rozrywki zdają się być obrazy-kolaże Anny Łowińskiej prezentowane na wystawie zatytułowanej „Sekrety" w galerii Academia Nova.

Wrocławska artystka jest w swym – rozgrywanym na płaszczyźnie obrazu – teatrze autorką opowiadanej historii, scenografem i animatorem poszczególnych figur w jednej osobie. Publicznością są natomiast osoby oglądające jej prace.

Niczym w „papierowym teatrze" Łowińska stwarza swe kolaże z wielu rozmaitych elementów. Budowany przez nią spektakl – w odróżnieniu od „papierowego teatru" – rozgrywa się na płaszczyźnie. Najpierw więc artystka komponuje tło – czyli coś w rodzaju prospektu scenicznego – dla swej opowieści. Niekiedy jest nim – będący dominującym elementem kolażu – pejzaż. Innym razem to po prostu wypełniona intensywnym kolorem płaszczyzna. Później przychodzi pora na scenografię. Istniejący już prospekt artystka wypełnia fragmentami i detalami budowli architektonicznych. Wstawia weń klasycystyczne frontony budynków, kolumny, sienie, bogato obramowane okna, fragmenty zaułków, itp. Wśród tej scenografii pojawiają się także sfinksy, lwy oraz rozmaite mityczne stwory, a na nieboskłonie, ponad nimi księżyce, gwiazdy, wielkie ptaszyska, a niekiedy także latające koty. Te ostatnie często także wyglądają z okien lub majestatycznie zasiadają na gzymsach lub schodach. Wreszcie przychodzi pora na aktorów tego niezwykłego „teatru wyobraźni".

Jest ich wielu i to bardzo rozmaitych. Z okien wychylają się postacie kobiet w kostiumach z różnych epok. We wnękach, wśród kolumn i w wielu innych miejscach usytuowane są sylwetki muskularnych starożytnych herosów bądź mężczyzn w historycznych strojach. Niekiedy te dramatis personae są nader hieratyczne, innym razem występują we frywolnych pozach. Niby osobne i odizolowane od siebie, lecz za sprawą architektonicznej scenografii, w którą zostały wpisane nawiązują się pomiędzy nimi jakieś – nie do końca zdefiniowane – związki.

I tu przychodzi pora na nas – widzów i zarazem uczestników jednoosobowego „teatru Anny Łowińskiej". Ogarnięci jego magią, która uruchamia naszą wyobraźnię, zaczynamy snuć swą własną opowieść. Próbujemy odgadnąć co łączy lub dzieli widniejące na płaszczyźnie obrazu-kolażu postacie, odczytać losy ich życia i emocje.

Historie, do których budowania inspirują nas prace Łowińskiej są uzależnione od naszego aktualnego nastroju, wrażliwości, temperamentu, doświadczeń i wiedzy, a także znajomości symboli i archetypów zakorzenionych w europejskiej świadomości i kulturze, z jakich artystka czerpie pełną garścią. Jej zaś samej – autorce tych niezwykłych obrazów-kolaży – możemy być tylko wdzięczni, iż dzięki swemu talentowi, przebogatej wyobraźni i perfekcji warsztatowej stworzyła dzieła będące pretekstem do tej fantastycznej, uruchamiającej pokłady naszego intelektu i wciągającej zabawy.

Takie właśnie podejście do prac Anny Łowińskiej zdaje się zresztą być zgodne z tym, w jaki sposób ona sama podchodzi do swej twórczości. – Elementy do kolaży gromadzę w różnych miejscach i w rozmaity sposób – mówi artystka. – Inspirują mnie: morze, pełne tajemniczości powieści, mitologia, architektura, wizerunki ciał niebieskich, a także moje ukochane koty. Często fotografuję, zbieram wycinki z gazet, kopiuję albumy, gromadzę rozmaite wrażenia. Te ostatnie składam – niczym w wielkim pudle – w mojej wyobraźni. Potem czerpię z tych rzeczywistych oraz mentalnych zbiorów i konstruuję kolaże. Proces ten można przyrównać do zabawy, jakiej oddawałam się w dzieciństwie, kiedy wymyślałam bądź budowałam z różnych szkiełek, szmatek, obrazków i patyczków swe „sekretne światy". Później przyszły lektury starych, fantastycznych powieści, które zresztą uwielbiam do dziś, fascynacja rysunkami Daniela Mroza publikowanymi niegdyś w „Przekroju" oraz umiejętności, jakie uzyskałam studiując we wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Wszystkie te fakty wzbogaciły moją osobowość i warsztat, lecz nigdy nie wyzbyłam się marzeń oraz wielkiej chęci do fantazjowanie i temu zawdzięczam chyba to, co najchętniej robię w sztuce. To po prostu świetna zabawa, do udziału w której zapraszam odbiorców moich prac.

Ewa Han

Pozostałe aktualności