Przejdź do treści

Operacja na otwartej głowie, czyli ruchy Browna i.. rysunki Łukasza Gierlaka

Ogłoszenie
Opublikowano 16 gru 2009

W galerii 207 odbyła się wystawa prac Łukasza Gierlaka, studenta III roku grafiki w pracowni prof. W.Lupy i dr Ł.Huculaka.

Łukasz Gierlak, student trzeciego roku grafiki wrocławskiej ASP, mimo młodego wieku i krótkiego stażu, imponuje rozległością swoich możliwości, warsztatową sprawnością, pomysłowością, a w efekcie - dynamicznym rozwojem. Sam autor świadom jest tego, że poszczególne jego prace również są dynamiczne, wręcz „utrzymane w charakterze wybuchowego trotylu” . Tak pisząc sam o sobie naprowadza nas na pewien trop. Immanuel Nobel, szwedzki inżynier pochłonięty budową domów i przepraw mostowych, zdając sobie sprawę jakim ułatwieniem w budowaniu jest wstępne zniszczenie, eksperymentował z różnymi technikami wysadzania w powietrze skał. Liczył w tej pracy na pomoc syna, który , choć nieco zamknięty w sobie i poetycko usposobiony, w technikach „kruszenia tworów geologicznych” ojca swego nie zawiódł. Epokowe jego odkrycie, połączenie nitrogliceryny z krzemionką, którego dokonał w roku 1867, sprowadzało się w istocie do ustabilizowania materiału wykazującego aż nadto wybuchowy charakter. Tak obłaskawiona złośliwa nitrogliceryna zyskała męskie imię- dynamit. Potencjalnie nieprzewidywalna stabilność- czyli dynamika. Definicja „kruszenie tworów rysunkowych” wydaje się opisywać graficzną tkankę wielu prac Łukasza. Odnoszę wrażenie, że wnikając głębiej pod warstwę przedstawieniową jego rysunków, odkrywamy pod spodem permanentną niestabilność graficznej materii. Jest w nich coś co sprawia, że nawet ostatnie jego prace, przejrzystsze i klarowne, balansują niepokojąco na krawędzi rozpadu (nie tylko kompozycyjnego). Jego głowy, najczęściej autoportrety, uchwycone są w trakcie dramatycznej metamorfozy, często w momencie re definicji ze znaku graficznego w dosłowną realność. Co tu ulega eksplozji? Abstrakcja, czy rzeczywistość? Tego nie wiem, lecz jedno powstaje na gruzach drugiego, rozpoznawalność zależy zupełnie od punktu i kreski , które raz są samoistne, neutralne i obojętne, by po chwili sformować karnie ludzki portret. Poszczególne elementy składające się na ten obraz działają często niejako pod wpływem tajemniczych sił, i sam autor być może nie jest świadom w pełni, jakie będą skutki nagromadzenia tych wizualnych cząstek elementarnych na połaci bieli. Zaciekawienie, jakie proces tej transformacji budzi w oglądającym, musi być podobne do tego, które towarzyszyło odkrywcy ruchów Browna. Chaotyczne ruchy cząstek zanurzonych w cieczy, naoczny dowód nieuchronnie skrywającego się za wszelkim kosmosem chaosu, budzą nie tylko naszą chęć ich uporządkowania, ale zrozumienia i opanowania. Domagamy się przejrzystej zrozumiałości, a w rysunkach Łukasza widać, jak często ten porządek nie jest integralną częścią rzeczy, ale rodzajem przesądu - naszej intencjonalnej kalkulacji projektowanej na chaotyczną widzialność (naturę). Nieprzewidywalność może być jednak probierzem poznawalności, jeśli wytycza jej granice i kształty, wyznacza miejsca, gdzie kończy się poszczególność i określoność. Używać ołówka jak materiału wybuchowego , nie znając skutków jakie zrodzi jego spotkanie z kartką papieru : kiedy myślimy o powinowactwie środków graficznych i materiałów wybuchowych, należy wspomnieć o chińskim artyście Cai Guo Quiang , który zastępuje jedno drugim dosłownie. Graficzne efekty jego eksplozji wykazują jednak paradoksalnie często swoistą przewidywalność, są powtarzalne jak tapetowy wzór. Bliższe wydają się pracom Gierlaka tendencje, które obserwować można w dokonaniach polskich surrealizujących artystów z najmłodszego pokolenia, aseptycznych politycznie i społecznie dziełach Jakuba Ziółkowskiego, Tomka Kowalskiego czy Pawła Śliwińskiego, w których rozpoznawalny motyw realistyczny wyprowadzony zostaje z abstrakcyjnej, malarskiej magmy, za pomocą kilku nieznacznych, peryferyjnych, lecz czytelnych detali, fragmentu kształtu czy układu kompozycji. Trudność, jaką sprawia naszemu aparatowi percepcyjnemu pozostanie na tym pierwotnym, abstrakcyjnym poziomie, jest jak fatum – jeśli tylko możemy uporządkować Świat w coś rozpoznawalnego, zrobimy to. Mechanika tego procesu przypomina nieuchronność praw fizyki, te zaś ograniczają nas jak reguły ściśle określające następstwa posunięć szachowych figur. Czy poddanie się tej konieczności miał na myśli autor w swoim szachowym cyklu? W ostatnich pracach Łukasza narasta przejrzystość, same głowy zyskują opis klarowny i pochwytny, dotykalny wręcz przez imitację rzeźbiarskich faktur i wyrazisty modelunek światłocieniowy. Ich materialność okazuje się wręcz ciężarem nadmiernym dla płochej kartki papieru, głowy spadają lub lewitują, zawsze pozbawione wystarczającego oparcia. Jest ogromną zaletą tej twórczości, że potrafi objawiać się w opracowaniu formy zarazem namaszczeniem drobiazgowym do przesady, jak i ekspresyjną nonszalancją. Tak szeroka skala rozwiązań i graficznych efektów wydaje się być skutkiem, co sam autora podkreśla, intuicyjnego charakteru procesu twórczego i braku uprzedzeń: „ prace są czasem wodospadem rozrzuconych, cząstkowych myśli”.Takie są głowy Łukasza, jak również Jego Głowa - otwarte. Łukasz Huculak

Pozostałe aktualności