Przejdź do treści

Milczące Krajobrazy / Silent Landscapes

Fotorelacja
Opublikowano 09 paź 2024
azg
Milczące krajobrazy

Zapraszamy do obejrzenia fotorelacji z wystawy  prezentowanej w Sztuce na miejscu od 17 do 29 września oraz do przeczytania tekstu kuratorskiego.

Krajobraz to miejsce gdzie spotyka się prawda o świecie i o każdym z nas. Zwieńczenie wędrówki, bez względu
na to czy jest to wyprawa hen hen czy w głąb nas samych. A może tylko mała wycieczka tuż obok, wejrzenie w to co rozgrywa się dyskretnie, nieopodal. Czasem jak odcięta grubą kreską przeszłość, niekiedy milczące tu i teraz, albo romantyczne lub katastroficzne wietrzenie tego co nadejdzie. Każdy z nas ma pod powiekami tysiące krajobrazów. Mieszkają w nas długo, na zawsze albo przez chwilę, wymieniane na inne w ramach naszego „flanueurystycznego” podboju świata. Chcemy do nich wracać, zadomowić się w nich i czuć że nas przyjmują i czynią pełnymi wspólną symbiozę bytu miejsca i osoby. Lub odwrotnie – zostając obserwatorami stajemy się nieprzekraczalną granicą dwóch światów. Czasem zdarza się nam strawić życie na poszukiwaniu tego widoku, który nigdy nie ukaże się naszym oczom. Albo na próbie zapomnienia go. 

Milczące krajobrazy

W cyklu fotografii opuszczonych obiektów na Wyspie Manoela (Manoel Island) Anna Bujak zestawia i zostawia. Tworzy liryczne portrety fragmentów opuszczonej części wyspy, gdzie znajdują się historyczne budynki związane z jej (wyspy) przeszłością jako miejscem izolacji po epidemiach nawiedzających Maltę od końca XVI wieku aż po lata 30 XX wieku. W ogólnym klimacie popadania w ruinę, opuszczenia i bujności przyrody, która w sposób naturalny odzyskuje przestrzeń, pojawiają się nowe i nowe ślady potrzeby zapanowania nad krajobrazem, nadpisane już we współczesności na historyczno-naturalną tkankę wyspy. Przeplatając motywy trwożliwej, ale i sentymentalnej przeszłości zestawia pamięć z milczącą realnością. Miejsce pomoru, izolacji chorych na dżumę i cholerę wspominać można też jako przystań dla Lorda Byrona czy Alphonse`a de Lamartine, uważanego za pierwszego twórcę francuskiego romantyzmu. Opuszczone ruiny anektowane przez dziką roślinność – funkcjonują jako ostoje epokowych grafitti (najwcześniejsze pochodzi z 1681 r., a najpóźniejsze z 1947 r.). Artystka w Manoel Island wskazuje, że domeną krajobrazu z przeszłości, prócz zacierających się śladów, może być też ambiwalentna pamięć i historia.

Milczące krajobrazy

Sentyment, a także połączenie perspektywy osobistej z globalną budują krajobrazy Aniko Herbert.  Seria naczyń uniwersalnych, które zamieniają trucizny w eliksiry to próba zatrzymania pięknych wspomnień z dzieciństwa, magicznej symboliki wulkanu utożsamianego z początkiem Ziemi, wobec płynącego czasu, który nanosi nowe znaczenia i zaciera dawne. Autorka sięgnęła po archiwalne zdjęcia wulkanów, które zmieszane z arkuszami papieru stworzyły unikalną masę. Tak powstały formy centralne kolaży, które łączą uniwersalną symbolikę witalności wulkanicznego żywiołu z intymnym światem osoby, dla której doniczki, wazy i wazony mają wyjątkowe znaczenie, budowane na archetypach dzieciństwa, familiarności, przyrody. Nieduże przedstawienia będące soczewką świata, z którego każdy z nas może wyzyskać własny, intymny skrawek, symbolizują ślady czasu i ulotności oraz „wybuchowej” zmiany w obiektywnym przepływie życia

Milczące krajobrazy

Obraz Huberta Bujaka, zwraca uwagę na konkretne miejsce i może też zdarzenie. Dominujący w jego płótnie, malowany z rzeźbiarskim rozmachem kurhan zawłaszcza perspektywę, zamyka widnokrąg, a tym samym otwiera dyskusję o umiejscawianiu w krajobrazie społeczno-kulturowym pewnych opok. Jego Stonehenge oplecione taśmą ostrzegawczą zmienia oblicze nie tylko danego miejsca, ale  też wyobrażenia o nim. W pracy Bujaka pytanie o krajobraz staje się pytaniem o działalność człowieka.

Milczące krajobrazy

Ciekawe doświadczenie w tym zakresie proponuje Andrzej Rafałowicz, autor niedużego obrazu przedstawiającego krzyż, gwiazdę, a najpewniej ich hybrydę. Motyw mocno obudowany znaczeniem, oparty o symbolikę miejsc, końca i początku życia, porusza się w swoistym wymiarze transcendentności. Autor prowokuje tu pewne „pomiędzy”, zapraszając do dyskusji o komplementarności, kontynuacji, przekraczania światów lub asymilacji. Fotografia, na której zestawia to co sztuczne bo ludzkie (obraz, wyłożoną kaflami ścianę) z tym co naturalne i w tym znaczeniu ponadludzkie (bujną roślinę która burzy ten podział i jakiś porządek) jest tak naprawdę odbiciem opozycji gruntującej nasz ogląd świata. Autor mówi też o żałobie po bliskiej osobie, która odeszła, zniknęła, stała się czymś poza fizyczną reprezentacją. W tym kontekście krajobraz budowany jest przez osobiste doświadczenie – zarówno fakt, jak i przeżycie. Obecność/brak osoby obiektywnie i fizykalnie nieznacząco wpływa na uniwersum, ale może zakrzywić osobistą rzeczywistość. Utrata najbliższych  jest jednym z najtrudniejszych doświadczeń życiowych i dekonstruuje dotychczasowe relacje ze światem, poczucie rzeczywistości i własnego „ja”.

Milczące krajobrazy

Innym przykładem rozważań i projekcji jednostkowej perspektywy na szerszą rzeczywistość jest
minimalistyczna wypowiedź Marcina Michalaka pt. Nasze kochane miasto, abstrakcyjnie i sarkastycznie komentuje nie tylko brzmienie jego przedwojennej nazwy Breslau, ale przede wszystkim – zmianę perspektywy, która w tej historii wydarzyła się niejednokrotnie. Autor sięgając po element drewnianej obudowy pianina pochodzącego z niemieckiej wówczas fabryki żongluje optyką, komplikując przekaz o kolejny poziom wyabstrahowania. To opowieść o tym, jak miejsce staje się zakładnikiem – w tym wypadku zwycięzcy. To także opowieść o mentalnym zawłaszczaniu przestrzeni, budowaniu krajobrazu słowami i symbolicznej jego destrukcji. Emblemat buduje desygnat, znaczące staje się znaczonym, signans est signatum. Dzieje miasta zamknięte niczym w drewnianej szkatułce, dumnie złożone, jak nadzieje każdych nowych mieszkańców, w dostojnie brzmiącej nazwie, która mówi niewiele, ale wiele znaczy.

Milczące krajobrazy

Skrawki rzeczywistości powstałe ze ścinków papieru, wyzierające z obiektów-obrazów Moniki Grobel uzupełniają dyskurs o innego rodzaju refleksję. Podobnie, jak w poprzednim przypadku pojawia się pytanie o ideę i życie przedmiotów, rozpoczętych i zakończonych opowieści, ale tutaj narzuca się też – zapewne za sprawą bogatej formy „obrazu” – namysł nad obrzędowością nadmiaru.

Milczące krajobrazy

Wymownymi znaczeniami umeblował przestrzeń Jozef Suchoža. Stół stał się rytualnym „centrum świata”, a (utrwalona na zdjęciu) cała instalacja – stykiem fizycznej rzeczywistości obiektywnej z wewnętrznym wymiarem człowieka. Swoista mitologia zbudowana z nawarstwionych przedmiotów i znaczeń oprócz refleksji kosmogonicznej przynosi również inne pytania – o sensowność, celowość, samozrozumienie człowieka. Samo stawianie tych pytań nie świadczy o kryzysie człowieczeństwa.

Milczące krajobrazy

Na koniec warto zadać pytanie dlaczego krajobrazy są milczące? Bo stawiają więcej pytań niż dają odpowiedzi? Bo dotyczą miejsc opuszczonych, które odnajdujemy w otaczającym świecie i w sobie? Czy może dlatego, że to wymowne (nie)dopowiedzenie sugeruje, by spojrzeć na przedstawienia właśnie jako takie – bezgłośne i milknące.

Wystawa Silent landscapes milcząco przeszła do historii. Ta z kolei, rządząca się przypadkiem, absurdem i nieprzewidywalnością, stała się finalnie całkiem nieoczekiwana. Wyczekując otwarcia, milcząco przyjęliśmy (do wiadomości) krytyczną falę powodziową, która wcześniej niestety drastycznie odmieniła krajobrazy wokół nas.

Justyna Teodorczyk

Artyści i artystki: Andrzej Rafałowicz PL, Aniko Herbert HU, Anna Bujak PL, Hubert Bujak PL, Jozef Suchoža SK, Marcin Michalak PL, Monika Grobel DE

Kuratorka: Justyna Teodorczyk

Fotorelacja: Anna Bujak

 

Pozostałe aktualności