wystawa prac plastycznych Fryderyka Rudzińskiego w Domku Miedziorytnika
Fryderyk Rudziński
Miedzioryty i rysunki piórkiem.
Wystawa od 10 do 28 marca 2020 roku.
Otwarcie wystawy: 10 marca (wtorek) o godzinie 17.00
Domek Miedziorytnika, wtorek, środa, czwartek: 13.00 - 17.00, sobota: 12.00 - 18.00
ul. Świętego Mikołaja 1, 50-125 Wrocław
Grafiką warsztatową zainteresowałem się w szkole średniej. Było to liceum ogólnokształcące o profilu plastycznym, imienia Stanisława Wyspiańskiego w Lublinie. Jednym z przedmiotów, oprócz rysunku, malarstwa czy historii sztuki były zagadnienia warsztatu artystycznego. Tam, zetknąłem się z takimi technikami jak linoryt, czy suchoryt, wtedy też zacząłem interesować się grafiką, a przede wszystkim miedziorytem. Jako że nie miałem do czynienia z nikim kto miałby w tej technice jakiekolwiek doświadczenia, sam metodą prób i błędów zacząłem się tej techniki uczyć.
Podczas studiów na Wydziale Artystycznym Uniwersytetu Marii Curie - Skłodowskiej moje próby z miedziorytem zeszły na nieco dalszy plan. Starając się maksymalnie skorzystać z doświadczeń i wiedzy wykładowców, zainteresowałem się technikami trawionymi, akwafortą, akwatintą, oraz suchą igłą i mezzotintą, zaś pod koniec studiów, litografią. Zafascynowany złożonością, ale także możliwościami tej techniki, planowałem zrobienie dyplomu w pracowni litograficznej. Jednak w ostateczności, w dużej mierze dzięki wsparciu i otwartości profesora Artura Popka, promotora mojego dyplomu, powróciłem do miedziorytu. W 2011 roku obroniłem pierwszy na tej uczelni dyplom w tej technice.
Po obronie starałem się poszerzać samodzielnie, swoje umiejętności związane z miedziorytem. Przez pewien czas punkt ciężkości przesunął się w stronę rysunku. Było to związane, z jednej strony z świadomością, że miedzioryt jako technika posługująca się praktycznie tylko i wyłącznie cienką kreską wymaga stałego ćwiczenia ręki, ale też z pewnymi trudnościami technicznymi, które wtedy napotkałem, a których przez pewien czas nie byłem wstanie przezwyciężyć. Podstawowym narzędziem w opracowywaniu płyty miedziorytniczej jest rylec. Do tej pory posługiwałem się tylko jednym rylcem, nie bardzo wiedząc gdzie można takie kupić. W sklepach plastycznych, z racji na rzadkość tej techniki, narzędzi tego typu nie sprzedają. Próbowałem, z miernym skutkiem, robić takie rylce samemu. Dopiero po jakimś czasie, odkryłem że bardzo dobre rylce sprzedają w sklepach dla jubilerów. A w 2017 roku nawiązałem kontakt z właścicielem rozwiązywanego zakładu grawerskiego z ul. Noworybnej w Lublinie od którego kupiłem kilkanaście rylców, niekiedy bardzo starych, zapewne przedwojennych, w efekcie czego, po wielu latach prób i poszukiwań problem narzędzi rozwiązałem. Inną problematyczną, ale i bardzo ciekawą kwestią jest znalezienie odpowiedniej farby. Z matryc miedziorytniczych można drukować uniwersalną farbą do wklęsłodruku, nie przynosi to jednak bardzo dobrych wyników, nacięcia rylcem w blasze miedzianej mają nieco inny charakter niż struktury trawione, farba powinna być bardziej lepka i gęsta. Taką farbę można uzyskać mieszając ze sobą farby o różnych właściwościach, jednak znalezienie tej idealnej mieszanki jest jeszcze przede mną.
W międzyczasie, starałem się efekty tych prób pokazywać na różnych wystawach. Kilka razy brałem udział w wystawie pokonkursowej Międzynarodowego Triennale Małych Form Grafiki w Łodzi. W 2016 roku brałem udział w wystawie Art of conflict organizowaną przez Inky Cuttlefish Studios w Londynie. Zorganizowałem kilka wystaw indywidualnych. Między innymi w 2013 roku w Muzeum na Zamku w Niedzicy. W 2015 roku w Domu Słów w Lublinie, czy w 2017 w Dworku Wincentego Pola, będącego częścią Muzeum Lubelskiego.
Zwłaszcza wystawa w Domu Słów, zaowocowała ciekawą współpracą. Najpierw z inicjatywy Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN, którego częścią jest Dom Słów, miałem okazję drukować z dwóch szesnastowiecznych matryc znalezionych na strychu jednego z kościołów lubelskich. Matryce wykonane w technice miedziorytu były jak na miejsce przechowywania w dobrym stanie, jednak dość mocno już zużyte. Wymagały specjalnego potraktowania, zarówno sam proces druku jak i farba do niego użyta wymagały wiele uwagi. Udało się zrobić po dwadzieścia zadowalających odbitek z każdej matrycy. W 2016 roku moja współpraca z Domem Słów o tyle się zacieśniła, że najpierw do ich kolekcji maszyn drukarskich znalazłem starą prasę wklęsłodrukową, która po zrobionym przeze mnie remoncie dała początek tamtejszej pracowni wklęsłodruku, którą najpierw jako stażysta, a potem zatrudniony przez Ośrodek, prowadziłem do grudnia 2019 roku. Prowadząc tam zajęcia z suchorytu i miedziorytu robiłem także ilustracje do książek wydawanych przez Ośrodek Brama Grodzka - Teatr NN. Praca nad jednym z wydawnictw nad którym miałem okazję pracować, z względów zastosowanej techniki drukarskiej było szczególnie absorbujące. Jest to jedno z wydań Poematu o mieście Lublinie, Józefa Czechowicza. Książka jest złożona ruchomą czcionką, drukowana na maszynach z początku dwudziestego wieku, na papierze ręcznie czerpanym, zszyta w pracowni introligatorskiej i zawiera cztery miedziorytnicze ilustracje mojego autorstwa. Wydrukowana została w nakładzie stu trzynastu sztuk. Od stycznia tego roku pracuję na Wydziale Artystycznym UMCS w Lublinie jako pracownik techniczny, w Katedrze Grafiki Warsztatowej.
Fryderyk Rudziński