Przejdź do treści

Bolesna geometria

Ogłoszenie
Opublikowano 17 Maj 2010

Wystawa malarstwa Karoliny Jaklewicz w Galerii Sztuki Farbiarnia 19 maja (Warszawa, ul. Piękna 28/34)

Geometria na obrazie kojarzy mi się z męką obliczania objętości brył, z tymi różnymi kombinacjami wykonywanymi w okresie przygotowań do matury, z przenoszeniem płaskiego obiektu, za pośrednictwem wzorów, w wielowymiarową przestrzeń. I z obiektami (już) muzealnymi, które mijam tak pospiesznie, jak szybko chciałam skończyć z trygonometrią, traktując je jako autotematyczne konstrukcje, wypowiedzi nowoczesnego malarstwa, nieinteresujące dla ludzi spoza branży. Skojarzenie niedobre, nazywając je wprost: uprzedzenie. Obrazy Karoliny Jaklewicz komplikują moje myślenie o namalowanych bryłach. Choć stoi za nimi precyzyjne analizowanie przestrzeni, perspektywy, koloru – a więc klasyka nowoczesnego malarstwa – spod spodu, zza obrazu, ze szczeliny wyzierają inspiracje i przesłania dalekie od ascezy sztuki konstruktywistycznej i od monotonnej wizji świata zawartej w abstrakcji.

Z obrazów Jaklewicz, choć są w większości radykalnie niefiguratywne – czasem zawierają aluzję, zarys przedmiotu - odczytuję narrację, w której mogę rozpoznać zarówno współczesne przestrzenie, jak i pejzaże wewnętrzne. Najbardziej uderza w nich paradoks: uporządkowanie, precyzja, pewność, wielkość umieszczonych w centrum kształtów nie dają efektu stagnacji, skończonej wypowiedzi. Przeciwnie, otwierają tło „do wewnątrz" – chwyt stosowany na wielu płótnach, możemy zajrzeć przez zgięcie, załom, przez chropowatość faktury lub przenikając wzrokiem mgłę otaczającą główny obiekt – zajrzeć w coś, gdzieś, do czegoś. Rozpracować industrialną przestrzeń, industrialny koszmar, przedsenne reminiscencje, poranne powidoki, nieuchwytne wspomnienia. Obrazy, na pierwszy rzut oka uporządkowane, apelują do sensualnego nieuporządkowania, do wrażeń. Redukują szum świata, lecz tylko pozornie, bo wywodzą się z nieogarnianego odczucia bytu, niemal przemocowej obecności kształtów, niedoprecyzowanych funkcjonalnie obiektów.

Patrząc na reprodukcje można sądzić, że są to płótna ogromne, zajmujące całą ścianą – ich faktyczne wymiary zaskakują. Wrażenie wielkości bierze się stąd, że wprowadzają odbiorcę w świat w którym patrzący znajduje się w pozycji podrzędnej wobec przemożności przedstawionego świata. Odczucie znane z obcych miejsc, nowoczesnych miast, a przede wszystkim ze snów.

Tekst : Inga Iwasiów - pisarka, wykładowca, profesorka

US, zeszłoroczna finalistka Nike, Angelusa, Gdyni i Cogito.

Pozostałe aktualności